Poligon w Orzyszu opanowany. Ponad pół tysiąca snajperów [WYWIAD]

2023-05-24 08:55:04(ost. akt: 2023-05-24 13:06:42)

Autor zdjęcia: Klub Strzelecki Squadu Inicjatyw/Dawid Brzozowski

STRZELECTWO SPORTOWE/// Blisko 550 topowych strzelców długodystansowych, 26 odrębnych klasyfikacji, setki wystrzelonych pocisków i potężna ilość sportowych emocji – poligon wojskowy w Orzyszu stał się 20-21 maja areną Mistrzostw Polski Long Range.
To już kolejna odsłona imprezy zbierającej świetne recenzje nie tylko wśród snajperów z Polski, ale i zza jej granic (np. z Niemiec, Słowacji czy Litwy). O tym, jak daleko sięga owa renoma, może świadczyć fakt, że na liście uczestników znaleźli się reprezentanci klubów od Bałtyku (np. Gdańsk, Gdynia, Szczecin) aż po Tatry (np. Zakopane).

Organizatorem wydarzenia – poza 15 Brygadą Zmechanizowaną im. Zawiszy Czarnego – była ełcka fundacja „Oręż” oraz dźwierzucki „Bielik”.

O wydarzeniach z Ośrodka Szkolenia Poligonowego Wojsk Lądowych rozmawiamy z jednym z reprezentantów orzyskich gospodarzy (Orzysz/Nowe Guty), Dawidem Brzozowskim (rywalizującym pod banderą KS Patron Grajewo, ściśle współpracującego z coraz prężniej rozwijającym się Klubem Strzeleckim Squadu Inicjatyw z Orzysza).

Obrazek w tresci

– Prosto z mostu. Jak wyniki?
– W tej dyscyplinie nie ma co liczyć na szczęście początkującego. Aby uzyskać dobre wyniki, należy mieć dobrze skonfigurowaną broń oraz umieć ją odpowiednio ustawić. Trening oczywiście również jest bardzo ważny. Głównym problemem, w mojej ocenie, jest wiatr. Ma kolosalne znaczenie dla wyniku na tarczy. Poligon Orzysz znany jest ze zmiennych warunków. To wielka, otwarta przestrzeń.

– Wiatr rozdawał karty?
– Dokładnie tak określała to znaczna część zawodników. Ostatecznie zająłem 72. miejsce w swojej kategorii.

– Sukces, porażka?
– Z jednej strony można powiedzieć, że to kiepski wynik. Z drugiej – wręcz przeciwnie, bo poziom był naprawdę bardzo, bardzo wysoki. Najbardziej cieszy mnie wynik, który uzyskałem na 600 metrów (15. miejsce). Dużo satysfakcji dało mi również wszystko to, co działo się poza bezpośrednią rywalizacją. Zawodnicy byli dla siebie bardzo życzliwi. Pomagali, tłumaczyli tajniki ustawień broni, nastaw lunety… Nie jest to łatwe, bo korzystamy m.in. ze specjalnych programów balistycznych, pomagających prawidłowo ustawić karabin, by trafiał tam, gdzie powinien. Dużo nauczyłem się przez ten weekend. Teraz czas na analizę i wdrożenie wszystkich dobrych rad od bardziej doświadczonych zawodników. No i praca nad poprawą wyników. Kolejne zawody odbędą się jesienią i mam nadzieję, że uda mi się „ustrzelić” wtedy lepszy wynik.

Obrazek w tresci

– Co skłoniło Cię do tego, by wziąć udział w Long Range?
– Strzelectwem sportowym zainteresowałem się rok temu. Mieszkam pod Orzyszem, a to w końcu miasto określane mianem „Wojskowej Stolicy Polski”. Z grupą przyjaciół zaczęliśmy strzelać w KS Patron Grajewo. Klub ten pomógł nam w zdobyciu doświadczenia i uprawnień, co pozwoliło nam na upragniony moment zakupu własnej broni.

– Jedną z nich jest karabin precyzyjny?
– Tak, dokładnie 6,5 mm. Pozwala na trafianie w cele oddalone nawet o kilometr. A skoro posiadam odpowiednią broń do strzelania długodystansowego, fascynuje mnie ten temat… Nie mogłem przepuścić okazji. Tym bardziej, że tak głośna impreza odbyła się praktycznie „na naszym podwórku”. Udziału, choć miejsce mogłoby być lepsze, nie żałuję. To doskonała okazja do sprawdzenia się i trenowania z najlepszymi.

Obrazek w tresci

– Wśród nich nie brakowało „zawodowych snajperów”.
– To prawda, choć słowo „snajper” raczej nie pojawia się w naszym nazewnictwie. Używamy określeń typu strzelec wyborowy lub precyzyjny. W szranki stanęli i strzelcy sportowi, i ci bezpośrednio związani z wojskiem.

– Pojawiły się i kobiety. Jak radzą sobie w tym dość, stereotypowo, „męskim” sporcie?
– Są w mniejszości, ale strzelają tak samo dobrze. Płeć nie ma w tym przypadku żadnego znaczenia, to sport dla każdego. Co ciekawe, w jednej z kategorii na podium stanęło… małżeństwo. Mieli identyczną liczbę punktów. Liczy się wiedza, trening i doświadczenie.

– Jak drogim sportem jest strzelectwo?
– Pasji nie przelicza się o pieniądze. W końcu to strzelec jest główną wartością, a nie sprzęt jakim dysponuje...

– ...pełna zgoda, ale pytam konkretnie o kasę.
– To nie jest tani sport. A posiadając lepszą broń, lunetę, samodzielnie robioną amunicję oraz inne wyposażenie, jest łatwiej o lepszy rezultat. Widziałem jednak sytuacje, w których zawodnik nie trafiał w tarczę mając broń wartą kilkadziesiąt tysięcy złotych. Jednostka broni, nawet najlepsza, wyniku nie robi.

– Sam produkujesz amunicję?
– Proces jej wytwarzania, nazywany elaboracją, bardzo mnie interesuje. W ostatnich dniach miałem wiele okazji, by zasięgnąć porad od prawdziwych specjalistów w tym temacie. Podczas tych mistrzostw strzelałem wprawdzie jeszcze z amunicji sklepowej, ale na kolejnych zawodach planuję mieć już tę wykonaną własnoręcznie.


kk

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5