Hej Olecko! Co? Pięć zero! Śniardwy wciąż w grze!

2018-08-06 11:38:39(ost. akt: 2018-08-06 12:22:24)
Miłosz Sztachański chwilę po strzeleniu bramki

Miłosz Sztachański chwilę po strzeleniu bramki

Autor zdjęcia: Kamil Kierzkowski

PIŁKA NOŻNA/// Śniardwy Orzysz "odfajkowały" kolejną ofiarę w wyścigu po Wojewódzki Puchar Polski. Podopieczni trenera Aleksandra Lipowskiego 4 sierpnia rozgromili przed własną publicznością IV-ligowych Czarnych Olecko. I to w jakim stylu!
Sobotnie spotkanie w Orzyszu było jedyne w swoim rodzaju. Na szali położono więcej niż w kilku wcześniejszych meczach łącznie. Bo choć z zewnątrz był to mecz "jakich wiele" w rozgrywkach o Wojewódzki Puchar Polski, to "za kulisami" było niesamowicie gorąco.

Trener Bartłomiej Koniecko, który jeszcze niedawno wykonał naprawdę świetną robotę (doprowadzając Śniardwy w sezonie 2017/2018 na ligowe podium), nie spodziewał się pewnie, że po opuszczeniu klubu tak szybko powróci na orzyski stadion. Gdy prowadził zielono-niebieskich, ci nie przegrali ani jednego meczu na własnym boisku (nie licząc jedynej porażki na początku sezonu). W jednym z tych pojedynków pokonał właśnie... Czarnych Olecko (olecczanie przegrali 5:0 w jednym z ostatnich spotkań rozgrywek 2017/2018, gdy byli już pewni awansu do IV ligi).

Rywale idąc "piętro wyżej" potrzebowali nowego trenera. Wybór padł właśnie na Bartłomieja Koniecko, za którym do Olecka powędrowała duża część (blisko połowa wyjściowej jedenastki) zawodników Śniardw. Tym razem mieli zmierzyć się - reprezentując inne barwy - z utartym porzekadłem, że "zwycięstw z Orzysza się nie wywozi".

Zielono-niebiescy, wspierani przez tłumnie zgromadzoną na trybunach publiczność, rozpoczęli mecz "na chłodno" (co - przy niemiłosiernych upałach - było dość trudne). Po początkowym badaniu rywala przyszedł jednak czas na wystawienie recepty. Wynik spotkania w 23. minucie otworzył Piotr Kowalczyk. Okrzyki radości niosły się w promieniu wielu kilometrów. I w chwili, gdy Czarni myślami byli już najprawdopodobniej na przerwie, popularny "Kowal" władował im w 45. minucie przysłowiową bramkę do szatni.

Komfortowa, dwubramkowa przewaga dodała gospodarzom pewności. Gości natomiast zmusiła do odkrycia i skupienia na ofensywie. Trzeba jednak przyznać, że Aleksander Lipowski (znany ze świetnych występów w obronie III-ligowego Znicza Biała Piska), w stosunkowo dość krótkim czasie bardzo solidnie dopracował grę defensywną orzyszan. Przeciwnicy, jeśli w ogóle mieli okazję do oddania strzału na bramkę Śniardw, to futbolówka zazwyczaj mijała ją o kilka metrów. A jeśli już cokolwiek leciało w kierunku siatki, zagrożenie za każdym razem rozpływało się w rękawicach Patryka Kleczkowskiego.

Obrazek w tresci

Próżnować nie zamierzała jednak i ofensywa zielono-niebieskich. W 74. minucie, niewiele po wejściu na boisko, rywalom piłkę odebrał Krzysztof Czaplicki. Popularny "Czapla" błyskawicznie odnalazł czającego się przy polu karnym Miłosza Sztachańskiego. Precyzyjne podanie, bezbłędny odbiór i... młody zawodnik (choć mający na swym koncie przygodę m.in. ze słynnym Górnikiem Łęczna) podwyższył na 3:0.

Dobre zawody rozgrywał także "piski kwartet", który niedawno solidnie wzmocnił szeregi Śniardw: Piotr Żbikowski, Karol Wiśniewski, Marcin Mąka i Paweł Uszyński. Dużo zamieszania na murawę wniósł zwłaszcza "Ucho", który najpierw asystował Miłoszowi Sztachańskiemu przy kolejnej bramce (na 4:0), a chwilę później... zszedł z boiska z czerwoną kartką odnotowaną w kajeciku sędziego. Dzieło zniszczenia dopełnił - fundując Czarnym bolesną "powtórkę z rozrywki" - w 86. minucie Piotr Kowalczyk, tym samym inkasując prestiżowego hat-tricka. Twierdza Orzysz została obroniona po raz kolejny. Co dalej?

Kolejnego rywala w wyścigu o Wojewódzki Puchar Polski Śniardwy poznają dopiero po losowaniu. Wcześniej jednak przyjdzie im zainaugurować "okręgówkowy" sezon 2018/2019. 11 sierpnia orzyszanie zmierzą się na wyjeździe z LKS Różnowo.

Kamil Kierzkowski
Obrazek w tresci


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5