Silniki czołgów ryczały, niebo płakało. Orzysz po Walce Czołgów

2018-07-22 09:34:01(ost. akt: 2018-07-22 09:51:08)

Autor zdjęcia: Kamil Kierzkowski

MILITARIA/// Jeśli ktoś miał wątpliwości co do nazywania Orzysza mianem Wojskowej Stolicy Polski, to po 14 lipca powinny one zostać rozwiane. II edycję "Walki Czołgów", choć rozgrywaną w strugach deszczu, ponownie odwiedziło tysiące widzów.
Kilka dni przed wydarzeniem organizatorzy zapewniali, że gotowi są ugościć na podorzyskim poligonie blisko 20-tysięczny tłum. Tym razem nie udało im się "ustrzelić" aż takiej liczby widzów, ale z pewnością byli wystarczająco blisko, by móc odnotować kolejny frekwencyjny sukces. A nie było o niego łatwo, ponieważ niemal przez cały dzień o każdego uczestnika (nie tylko z całej Polski, ale i m.in. z Litwy, Ukrainy, Włoch, Czech, Szwecji czy Niemiec) musieli toczyć zacięty bój z... deszczem.

— Pogoda ewidentnie nie rozpieszcza, ale spodziewaliśmy się tego. Odpowiednio się przygotowaliśmy, więc spokojnie możemy skupić się na przygotowanych atrakcjach. Szkoda tylko, że przez deszcz dzieci nie mogą poszaleć na "dmuchańcach" — przekonywała uzbrojona po zęby w płaszcze przeciwdeszczowe rodzina z Sochaczewa.

Na korzystanie z mokrych atrakcji typowo dziecięcych, jak np. trampoliny, "dmuchańce" czy karuzele (których liczby nie powstydziłoby się przeciętne "wesołe miasteczko"), faktycznie zdecydowali się nieliczni. Z odsieczą przyszli jednak mundurowi z Rumunii, którzy udostępnili zwiedzającym militarną wersję karuzeli w postaci... działa przeciwlotniczego.

Prawdziwy wojskowy rollercoaster jednak dopiero się zbliżał. Odwiedzający mogli nie tylko obejrzeć z bliska, ale i zasiąść za sterami (a czasem nawet, jak np. w przypadku T-55, PTS-M czy SKOT, odbyć przejażdżkę) ciężkiego sprzętu będącego na stanie polskiego wojska oraz międzynarodowego batalionu NATO.
Obrazek w tresci

Nieco później na arenę wkroczyła kawaleria konna (organizacje kultywujące tradycje ułańskie), która w praktyce udowodniła swój wysoki poziom wyszkolenia (np. poprzez pokaz musztry i władania lancą oraz szablą), wieńcząc swoje wojskowe przedstawienie widowiskową szarżą. Następnie na arenę wjechała "współczesna kawaleria", w jeszcze bardziej widowiskowej prezentacji dynamicznej (nad całością z góry czuwał i "podniebny czołg" w postaci Mi-24).

Gdy kolejne strugi deszczu zaczynały powoli nieco studzić bojowe nastawienie widzów, o 17 rozgrzał ich rozkaz do rozpoczęcia tytułowej Walki Czołgów. Strzały, wybuchy, zasłony dymne, odwroty, pościgi, ewakuacja "rannych"... Nie zabrakło żadnego z tych elementów, choć — jak zawsze — pozostał niedosyt, który tylko częściowo zaspokoiła uroczysta defilada prowadzona osobiście przez jadącego konno generała Jarosława Gromadzińskiego oraz późniejszy Crash Tank (nowość cyklu, "starcie" samochodu z czołgiem").
Obrazek w tresci

— Pewnie, że chcielibyśmy zobaczyć więcej, choć i tak pokaz zrobił na nas większe wrażenie niż ten, który był rok temu. Przyjedziemy więc za rok z nadzieją, że znów będzie jeszcze lepiej — usłyszeliśmy od widzów wracających z poligonu w długiej (przypominającej nieco pielgrzymkę) fali miłośników militariów.

Pozostając przy powrotach. Na plus organizatorom bezwzględnie trzeba zaliczyć fakt, iż udało im się ustrzec przed największą bolączką zeszłorocznej edycji — potężnymi korkami skutkującymi wielogodzinnym paraliżem miasta. — Cztery oddzielne, pokaźne parkingi zdały egzamin — podsumowują.

KK


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5