Przebrnęli przez błoto, pot, krew i łzy

2017-08-25 12:10:06(ost. akt: 2017-08-27 08:08:45)

Autor zdjęcia: Kamil Kierzkowski

Niemal 200 zawodników ośmieliło się zmierzyć 19 sierpnia w Orzyszu z jednym z najbardziej klimatycznych biegów ekstremalnych w Polsce - słynnym Biegiem Tygrysa. Uczestnicy - choć niemiłosiernie katowani przez słońce - wykuwali własną legendę w cieniu legendarnej Jednostki Karnej.
Czyli 7. Oddziału Dyscyplinarnego Jednostki Wojskowej 1370. Miejsca, które w latach 1971-1991 potrafiło być koszmarem dla wszystkich tych, którzy odbywając służbę zasadniczą ewidentnie nie stosowali się do określonych norm. W Orzyszu pokornieli. Z reguły bardzo szybko. Większość wychodziła jednak niesamowicie wzmocniona, bogatsza nie tylko o doświadczenia (po których służba w innych miejscach często wydawała się niedzielnym spacerkiem), ale i o miano Tygrysa, którego nie sposób było zdobyć nigdzie indziej. Obecnie Jednostka Karna już nie funkcjonuje, lecz - dzięki Biegowi Tygrysa - jej legenda wciąż pozostaje żywa.

Przybyli nawet zza oceanu

Kraków, Węgorzewo, Szczytno, Ełk, Olsztyn, Kętrzyn, Ostrołęka, Rybnik czy nawet Bruksela... - to ledwie fragment długiej listy miast, których przedstawiciele stawili się w sobotni poranek w Orzyszu. Poziom tegorocznej edycji wyśrubowała ponadto solidna reprezentacja Wielonarodowej Batalionowej Grupy Bojowej NATO (Amerykanie, Brytyjczycy i Rumuni).

Wszyscy mieli możliwość wyboru z 3 kategorii: Małej Beczki (bieg w parach, 30 km z przeszkodami i obciążeniem), Dużej Beczki (35 km z przeszkodami i obciążeniem) oraz Crossu Poligonowego (21 km biegu terenowego).
Jako pierwsi, punktualnie o godz. 8, na trasę wpuszczani byli niewielkimi grupami zawodnicy pierwszych dwóch kategorii. Różnica ledwie kilku minut pozwalała - zwłaszcza na pierwszych kilometrach - zniwelować ryzyko "kolejek" przy przeszkodach. O tym, że poza walką o najlepszy czas liczy się również przyjaźń, dość szybko przekonał wszystkich Marcin Bałazy, który po wystartowaniu we wcześniejszej grupie wiernie czekał, aż linię startu minie jego towarzyszka - Anna Orzoł ze Szczytna, z którą umówił się, że wspólnie "zapolują" na Tygrysa.

W Małej Beczce również nie zabrakło pięknych emocji: biegnący z numerem MB8 Paula Tulejko i Jacek Slendak zdradzili przed ruszeniem na trasę, że jeśli uda im się wspólnie przetrwać Bieg Tygrysa, to uda im się również przetrwać razem resztę życia (para uplasowała się ostatecznie na 4. miejscu, a podczas oficjalnej ceremonii wręczenia nagród... zaręczyła się!).

Blisko 2 godziny później sygnał do startu otrzymał cały tłum śmiałków mierzący się z Crossem Poligonowym. Na tym stosunkowo najprostszym "tygrysim" dystansie (co nie oznacza, że łatwym!) najlepiej zaprezentował się płk Bogdan Rycerski (zastępca dowódcy 15 Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej), który zameldował się na mecie z rezultatem 01:04:39. Pozostałe miejsca na podium zgarnęli żołnierze NATO: Scott Nelson i Vlad Diaconescu.

Co ciekawe, wśród uczestników pojawił się również... prezydent Ełku - Tomasz Andrukiewicz, który dał piękny przykład pozostałym zawodnikom ze swojego miasta, kończąc walkę w czołówce (13. miejsce).

Wśród pań najwyżej uplasowała się Julita Piwońska (11. miejsce w kat. OPEN). Tuż za nią na metę wbiegła Ewelina Sobocińska (najwyżej sklasyfikowany zawodnik gospodarzy - 15. miejsce, ponadto srebro w kat. kobiet). Brąz Tygrysa zdobyła zawodniczka reprezentująca barwy NATO - Mellisa Box.

Tygrysem się nie rodzi. Tygrysem się staje

Najgłośniejszy doping poniósł się po Orzyszu jednak wtedy, gdy do finiszu przystąpili "Beczkowcy". W zmaganiach duetów niesamowitą klasę pokazali Andrzej Kliniewski i Wojciech Kiszła, którzy uzyskali czas 4:01:10. Za nimi po srebrne medale dumne wbiegli orzyszanie - Karol Rubin i Kacper Kraszewski. Miejsce na "pudle" wywalczyli ponadto Anna Krupa i Artur Surus.

W Dużej Beczce najlepiej zaprezentował się Piotr Duchnowski (3:39:12), a kolejne medale zgarnęli odpowiednio Jakub Żak i Łukasz Kostrowski.
- Niesamowite wrażenia. Najwięcej problemów sprawiło mi czołganie się pod czołgiem PT-91 "Twardy". Wszystko przez mnóstwo zalegającego pod nim błota. Chwilę po całkowitym przemoczeniu trzeba było przedzierać się przez góry piachu. Piekielne połączenie, przez które nabawiłem się otarć do krwi. To jednak się kompletnie nie liczy. Po prostu będę musiał znaleźć rozwiązanie, które umożliwi mi uniknięcie podobnych urazów w kolejnej edycji - podsumował po zakończeniu imprezy jeden z zawodników.

Magiczną klamrą spinającą VII edycję Biegu Tygrysa okazała się natomiast... sama pogoda. Pod koniec imprezy burza ewidentnie "wisiała w powietrzu". Czekała jednak cierpliwie na zakończenie ceremonii wręczenia nagród. I dosłownie kilkadziesiąt sekund po wręczeniu ostatniego medalu... lunął potężny deszcz, który zmył kurz z uczestników, choć z pewnością nie ostudził ich emocji


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5