Walka Czołgów - wojna wygrana, choć nie obyło się bez ofiar

2017-07-18 07:46:49(ost. akt: 2017-07-18 09:12:16)

Autor zdjęcia: Kamil Kierzkowski

Częstochowa ma swoją jasnogórską pielgrzymkę, natomiast niewielki Orzysz ma od 15 lipca swoją Walkę Czołgów. Inauguracyjna edycja zgromadziła w zeszłą sobotę na pobliskim poligonie około 20 tysięcy miłośników wojskowości nie tylko z całej Polski, ale i zagranicy.
Imprezy o takiej frekwencji Orzysz nie widział jeszcze nigdy. Okazuje się, że wystarczy ledwie jeden dzień, by kilkakrotnie zwiększyć liczebność stosunkowo małego, mazurskiego miasteczka (według danych Głównego Urzędu Statystycznego, orzyska populacja to ok. 6 tysięcy mieszkańców). Uroki Mazur odkrywali w ciągu lat nad okolicznymi jeziorami przedstawiciele najróżniejszych narodowości, na czele ze stacjonującymi od niedawna w Bemowie Piskim żołnierzami NATO, których szeregi oparto w znacznej mierze o siły amerykańskie. Tym razem zrobiło się jeszcze bardziej międzynarodowo.

Rosja, Ukraina, Litwa, Niemcy, Dania... - liczba "egzotycznych" rejestracji samochodowych robiła niesamowite wrażenie. Dodając do tego prawdziwą, wielotysięczną rzeszę fanów tematyki militarnej, która nadciągnęła z najodleglejszych zakątków Polski, należałoby dać sygnał do odtrąbienia spektakularnego sukcesu. Bo sukces był - bez wątpienia. Trzeba jednak przyznać, że jego rozmiar okazał się tym razem nieco... kłopotliwy.

Miano "kłopotliwy" jest zresztą łaskawym niedopowiedzeniem, które z pewnością oburzy z miejsca tysiące ludzi, którzy za sprawą pancernego uderzenia rodem z Orzysza utknęli w gigantycznych, wielokilometrowych korkach, które sparaliżowały drogi dużej części całego powiatu.

- Myślę, że możemy czuć się szczęściarzami, bo zostawiliśmy samochód na jednym z parkingów w Orzyszu i przyszliśmy na teren poligonu pieszo. Polecił nam to... jeden z miejscowych rowerzystów, któremu serdecznie dziękujemy za dobrą radę. Zaliczyliśmy wprawdzie przez to kilkukilometrowy spacer, ale i tak dotarliśmy na miejsce znacznie szybciej niż ci, którzy kontynuowali jazdę samochodem - przekonywał odziany w klimat moro Marek Tuszewicz, kierowca i "rzecznik prasowy" kilkuosobowej ekipy spod Torunia.

Czy można było uniknąć komunikacyjnego chaosu? Najprawdopodobniej tak. Podstawowym warunkiem byłoby jednak wyjście z założenia, że impreza na 100 procent okaże się frekwencyjnym sukcesem aż takiego kalibru. A wydaje się, że organizatorzy - nawet w najbardziej optymistycznych marzeniach - nie spodziewali się blisko 20-tysięcznego tłoku. Dla rodzącej się inicjatywy kilka tysięcy widzów z zewnątrz byłoby liczbą bardzo satysfakcjonującą. I na taką frekwencję Orzysz był z pewnością gotowy. Nikt jednak nie przypuszczał, że przy terminie kolidującym m.in. z wydarzeniami pod Grunwaldem (których tradycje i doświadczenie organizacyjne sięga wiele lat wstecz), Wojskowa Stolica Polski zostanie pochłonięta przez - zachowując adekwatne proporcje - falę turystycznego tsunami.

Obrazek w tresci

Takiego ruchu na okolicznych drogach jeszcze nie było, fot. ppor. Maciej WROTNIAK/15 Giżycka Brygada Zmechanizowana

Patrząc na temat z drugiej strony. Gdyby władze miasta założyły, obwieściły w mediach i opłaciły przygotowania na przyjęcie dziesiątek tysięcy widzów, a stawiłby się ich (choćby za sprawą ewidentnie kapryśnej ostatnio pogody) ledwie ułamek... To nie pozostałoby wówczas nic innego jak spalić się ze wstydu, a także szykować się na przyjmowanie zarzutów o niegospodarność i bezmyślne trwonienie pieniędzy. I byłyby one w pełni zasadne. Może więc warto ten jeden raz przymknąć oko na korki? Naturalnie z zastrzeżeniem, że przy kolejnych edycjach Walki Czołgów (która w pełni ma prawo aspirować w Orzyszu do tytułu turystycznej wisienki na torcie) organizatorzy należycie pochylą się nad tym tematem. A nie będzie to zadanie łatwe, bo trudno oczekiwać, by gminno-powiatowi włodarze w ciągu roku rozwinęli spektakularnie sieć utkanych między jeziorami dróg.

Przyzwoicie, ale krótko

Ci jednak, którym udała się niełatwa sztuka punktualnego dotarcia na miejsce, w zdecydowanej większości nie kryli wyrazów uznania dla rozmachu imprezy. Zaczynając od dziesiątków stoisk i punktów gastronomicznych (których właściciele - gdyby tylko potrafili wróżyć - przygotowaliby się zdecydowanie mocniej), poprzez scenę z nieustającymi pokazami muzyków i tancerzy, kończąc wreszcie na solidnej prezentacji sprzętu wojskowego i samej bitwie... Wszystko zdawało się grać, choć i na tej militarnej pięciolinii oczywiście nie obyło się bez kilku potknięć nutowych.

- Szczerze? Pokonaliśmy ładnych kilka kilometrów, odbębniliśmy swoje w korkach, później czekaliśmy ponad godzinę na danie w jednej z oblężonych restauracji... ale dzieciom podobało się niesamowicie. A jeśli one były zadowolone, to i ja. Największe nadzieje wiązaliśmy naturalnie z bitwą pancerną. Gdy się zaczęło, to stopery do uszu faktycznie okazały się przydatne dla najmłodszych. Po wszystkim słyszałem narzekania niektórych, jakoby było zdecydowanie za krótko. I pewnie mają rację. Bo zawsze może być za krótko, choć mam też świadomość, że to dopiero pierwsza taka impreza, a takie pokazy pochłaniają mnóstwo środków. Przejmujemy się, i słusznie, zapowiadaną podwyżką cen paliwa... Dobrze, że nikt z nas nie musi sam tankować tego całego wojskowego sprzętu. Byłby zawał. Tak czy siak: jeśli organizatorzy zdecydują się kontynuować Walkę Czołgów, to na pewno przyjedziemy za rok - podsumował jeden z uczestników, który w Orzyszu zameldował się z dwoma synami.

Więcej informacji w najbliższym, piątkowym numerze Gazety Piskiej.


Komentarze (4) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Magda #2293915 | 188.146.*.* 24 lip 2017 10:23

    Mnie i mojej rodziny już nigdy nikt nie namówi na przyjazd do Orzysza. Fatalna organizacja.

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  2. Fov #2289316 | 31.135.*.* 18 lip 2017 20:25

    Totalna porażka organizacyjna. Tym sposobem Orzysz pretenduje do miana największej wiochy w regionie, a tłumaczenia jakoby władze miasta założyły, że nie będzie frekwencji są śmieszne i burmistrz ze świtą powinni "nic innego jak spalić się ze wstydu". Jaka wiocha taka organizacja imprezy.

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

  3. śmiech :) #2289221 | 195.136.*.* 18 lip 2017 17:44

    TOTALNE gówno ,wiejski festyn

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  4. Pawel77 #2288960 | 176.221.*.* 18 lip 2017 11:49

    No to kampania wyborcza Burmistrza Orzysza ruszyła pełną parą... ;-)

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5